top of page

Mosty Wielkie ukr. ВеликіМо́сти  (dawniej Augustów, Mostki, Mosty, hebr. מוסט רבתי, niem. Groß-Mosty) 

01.jpg

Węglarze z pod Mostów (Wielkich) w drodze do Lwowa, szkic Juliusza Kossaka. XIX wiek. O ile to że te tereny węglem stały nie było żadną tajemnicą (przez to Stalin nam zafundował akcje H-T w 1951), ale teraz o czymś innym. Gdy się przyjrzymy rysunkowi zobaczymy ze coś tutaj jakby nie nasze, ludzie jacyś dziwni, wóz a szczególnie sam zaprzęg także. Wyjaśnienie tej historii jest dość dziwne, już w XVIII wieku zwracano uwagę ze "tutejsi miejscy obywatele w powozach dla koni cugli, uzdeczek ani ochełznania nie używają", no ok, skąd w takim razie taki sposób zaprzęgania koni? Otóż sporą część Mostów od wieków zamieszkiwali Tatarzy (z Tatarami jest tez wiązane dawne miasteczko Kukizów (ukr. Кукезів)), mieli oni swój styl życia, kulturę, a do II WS w Mostach przetrwały takie ulice jak Krymska, Szejkowa, czy Plac Tatarski. Różnili się oni wszystkim od pozostałych mieszkańców naszych ziem (Polaków, Rusinów, Żydów czy Niemców), opisywano ich tak- "Mężczyźni osobliwego typu, silnie zbudowani, śmiali i butni, nie zajmowali się rolnictwem ani domowym gospodarstwem. Pracę tę zostawiali kobietom i dzieciom, sami palili węgiel w lesie i prowadzili dochodowy handel węglem, mazią, dziegciem na wszystkie strony, od Lwowa po Warszawę, Czerniowce a nawet Mołdawię... Towary rozwozili oni na płytkich, ciasnych wozach, z płytkimi drabinkami bez plecionki lub łuku, Do wózków o dwóch dyszlach zaprzęgali po trzy konie, Najsilniejszego wprzód do jazdy wytresowanego zaprzęgli między dyszle w nostablach, następnie dwa konie po bokach środkowego, Średni koń, zwany chomątnym, był w wielkim poszanowaniu (ponoć potrafił prowadzić zaprzęg do domu z dalekiej drogi gdy woźnica spał) , Kiedy wrócił mosteniec po długiej, kilkumiesięcznej podróży po dalekim świecie, to
witająca go osobiście [żona] na wstępie pytała się "jak się ma koń chomątny" i oglądała go na wszystkie boki. Węglarz wjeżdżał na wąskim wózku bez hamulca, stojąc, najciekawsze, że nie wywrócił się i nie zszczepił się z innymi
furmankami, Sposoby takiej jazdy dotychczas znajdują się między Tatarami, Mosteńscy węglarze musieli przyjąć te zwyczaje po swoich przodkach Tatarach, bo nikt tak nie jeździ obecnie". Jak i kto ich tutaj osiedlił nie wiemy, być może na takiej samej zasadzie jak nasi Tatarzy z Podlasia. Kto ich tam wie, jednak warto wiedzieć ze i oni mieszkali wśród nas. Po zajęciu tych terenów w 1939 przez Stalina, jednym z pierwszych dekretów w miasteczku była zmiana ulic utożsamianych z Tatarami, nie jest nam znane co się stało z potomkami tatarskich osadników, wielce prawdopodobne ze ich potomkowie zatarli się pośród Polaków i Rusinów, ale to już tylko gdybanie... Jeszcze raz Wesołych Świąt i przypominamy o wczorajszym konkursie świątecznym. Post powstał w oparciu o książkę Z. Nowaka- Od Augustowa do Mostów Wielkich : szkice z dziejów kresowego miasteczka 1549-1945.

bottom of page