top of page
Rawa Ruska i okolice
001.jpg

Stan do roku 1909.

001.jpg

Rawa Ruska, klasztor i szkoła żeńska ss. dominikanek. Od początku swojego istnienia, tj. od połowy XIX wieku, Siostry Dominikanki są związane z Kościołem na Kresach Południowo-Wschodnich. W Jaśniszczach w diecezji lwowskiej przyszła na świat i wychowała się założycielka Zgromadzenia Kolumba Róża Białecka. W samym Lwowie natomiast uczęszczała do szkoły i tam też rozeznała swoje powołanie. To właśnie wyzwania stojące przed Kościołem lwowskim ukształtowały cel założonego przez nią Zgromadzenia. Róża Białecka zbyt dobrze poznała sytuację zaniedbanego ludu galicyjskiego zarówno na wioskach, jak i w samym mieście, by pozostać obojętną. Nic dziwnego więc, że pierwszy dom Zgromadzenia powstał w Galicji, we wsi zwanej Wielowieś (dzisiaj dzielnica Tarnobrzega) w roku 1861, a gimnazjum i klasztor w Rawie jako pierwszy z takich ośrodków utworzono w 1886, niektórzy podają datę około 1880, jednak nie znajduje to potwierdzenia. Pierwszy budynek powstał dzięki różnym dobroczyńcom, wśród których byli cesarz Franciszek Józef I i księżna Elżbieta (Sisi), zgromadzenie otrzymało odpowiednie fundusze, wybudowano neogotycką kaplicę i przy niej parterowy konwent, którego większość pomieszczeń przeznaczono na szkołę dla dziewcząt. Szybko zabrakło w nim miejsca, więc konwent rozebrano i w 1909 roku wybudowano nowy piętrowy klasztor (widok na fotografii). Wkrótce uczęszczało tu 630 dziewcząt, w tym część z rodzin żydowskich. Oprócz dziewcząt siostry uczyły czytania i pisania osoby dorosłe. Kaplicę zdobił neogotycki ołtarz, który obecnie znajduje się w kościele w Potyliczu. Podczas I wojny światowej dominikanki urządziły w klasztorze szpital, okazując pomoc zarówno austriackim żołnierzom, jak rosyjskim. Po wznowieniu nauki po I wojnie w latach 1921–1922 nauczycielką w szkole była s. Julia Rodzińska, która w 1945 roku zmarła w niemieckim obozie Stutthof i została beatyfikowana wspólnie z o. Narcyzem Turchanem.

W 1939 roku sowieci rozlokowali w klasztorze sztab wojsk pogranicznych, a krzyż na kaplicy zastąpili pięcioramienną gwiazdą. Gwiazdę z kolei utrącili w 1941 roku Niemcy. Prawdopodobnie w okresie wojny powróciły tu ss. dominikanki. Ostatecznie w 1944 roku zostały stąd wypędzone, a w klasztorze umieszczono dom dziecka. Potem była tu szkoła jazdy i szkoła średnia, którą obecnie przekształcono w gimnazjum. Budynek istnieje do dzisiaj, jednak kaplica została podzielona na kondygnacje i teraz na dole jest sala sportowa, a na górze – aula. Większość informacji- https://kuriergalicyjski.com/…/6399-klasztor-reformatow-cze… , foto- https://dominikanki.pl/blogosla…/zycie-bl-julii-rodzinskiej/ , oraz Polona.p

IS_01aa.jpg
011.jpg

Kolejny fotograficzny rarytas z kolekcji prywatnej. Rawa Ruska 2 listopada 1925 roku (taka data jest na odwrocie, choć prawdopodobnie to mógł być 1 listopada), transport kolejowy trumny z ciałem bezimiennego obrońcy Lwowa z 1918 r. do Warszawy. W Europie po I wonie światowej, która pochłonęła blisko 10 mln ludzkich istnień, zrodziła się tradycja powstawania symbolicznych mogił, na których czczono pamięć tych, których miejsca pochówku pozostało nieznane. Inicjatorem budowy mogił bezimiennie poległych żołnierzy był Francuz – Fryderyk Simon, działacz wielu francuskich towarzystw patriotycznych. Simon stracił trzech synów w czasie I wojny i nigdy nie odnalazł ich ciał. Rozpoczął więc starania o utworzenie symbolicznego miejsca pamięci poległych żołnierzy. W Polsce już na początku 1922 r. rozgorzała dyskusja na temat miejsca przyszłego spoczynku nieznanego żołnierza. Spór został rozstrzygnięty przez przypadek. Otóż w 1924 r. w przejściu arkadowym Pałacu Saskiego, w którym swoją siedzibę miał wówczas Sztab Generalny Wojska Polskiego, ktoś zostawił granitową płytę z napisem : „Tu leży żołnierz nieznany”. Fakt ten przesądził kwestię lokalizacji żołnierskiego grobu. 4 kwietnia 1925 w Ministerstwie Spraw Wojskowych przeprowadzono losowanie cmentarza, z którego miały być ekshumowane zwłoki żołnierza. Wyboru dokonał ogniomistrz 14 pułku artylerii Józef Buczkowski – najmłodszy kawaler Orderu Virtuti Militari. Generał Władysław Sikorski ogłosił uroczyście, że wybór padł na „pobojowisko lwowskie”. Do Lwowa razem z oficjalną delegacją pojechała pani Jadwiga Zarugiewiczowa, matka, która w wojennej zawierusze straciła syna.Grób NŻ 2 To ona, kładąc swą dłoń na jednej z trzech wykopanych trumien (fotografia druga), dokonała ostatecznego wyboru. Po uchyleniu wieka okazało się, że w trumnie spoczywa ciało młodego mężczyzny w polskim mundurze, szeregowca z przestrzeloną czaszką. Szczątki tego właśnie Nieznanego Żołnierza złożono kolejno do trumien sosnowej, metalowej i dębowej. 30 października 1925 r. uroczysty kondukt żałobny przeszedł ulicami Lwowa z kaplicy na Cmentarzu Łyczakowskim do katedry lwowskiej. Następnego dnia trumna została złożona na armatniej lawecie i przetransportowana na dworzec kolejowy a potem złożona w wagonie kolejowym. Był to ten sam wagon, którym rok wcześniej przewieziono do Warszawy ze Szwajcarii ciało Henryka Sienkiewicza. Po pożegnaniu salwami armatnimi i wyciem fabrycznych syren specjalny pociąg wyruszył w kierunku Warszawy, zatrzymując się na mijanych stacjach, gdzie oddawano cześć nieznanemu bohaterowi. Pociąg z prochami żołnierza powoli wyruszył w ostatnią podróż. Trwała ona 20 godzin. Po drodze pociąg zatrzymywał się na stacjach w Żółkwi, Rawie Ruskiej, Bełżcu, Zawadzie, Krasnymstawie, Rejowcu, Lublinie, Puławach, Dęblinie, Garwolinie i Pilawie. Wszędzie Nieznanego Żołnierza w jego ostatniej defiladzie żegnały tłumy. Przed swoim kolegą broń prezentowali żołnierze z okolicznych garnizonów wojskowych. Żegnali go przedstawiciele władz lokalnych i najróżniejszych organizacji społecznych, a duchowni wszelkich wyznań wznosili w jego intencji modlitwy. Ale przede wszystkim w ostatniej drodze żołnierzowi towarzyszyły niezliczone rzesze spontanicznie gromadzących się Polaków. Pełne były nie tylko dworce, na których zatrzymywał się pociąg i odbywały się uroczystości. Ludzie tłumnie we dnie i nocą, niejednokrotnie klęcząc przy torach, zbierali się na całej trasie przejazdu. Wszyscy bez względu na wyznanie, poglądy i pozycję społeczną żegnali nieznanego bohatera. 2 listopada ozdobiony Białym Orłem i barwami narodowymi pociąg dotarł do Warszawy. Trumna na lawecie armatniej wyruszyła do Archikatedry Warszawskiej Św. Jana. Na czele konduktu, tuż za trumną szły dwie matki, dwie wdowy, dwie siostry i dwóch inwalidów wojennych. Za nimi Minister Spraw Wojskowych generał Władysław Sikorski i władze państwowe oraz niezliczone rzesze mieszkańców Warszawy.

Po nabożeństwie żałobnym, któremu przewodniczył ksiądz kardynał Aleksander Kakowski, żołnierza odznaczono Orderem Virtuti Militari i trumnę przewieziono na Plac Saski. Składaniu do grobu prochów Nieznanego Żołnierza towarzyszyła salwa 21 armatnich wystrzałów. Prezydent Stanisław Wojciechowski zapalił wieczny znicz a żołnierze 36 pułku piechoty zaciągnęli wartę przy mogile z napisem: Tu leży Żołnierz Polski poległy za Ojczyznę.
Po Powstaniu Warszawskim 28 grudnia 1944r oddział Sprengskommando pod dowództwem mjra Wegnera dokonał wysadzenia Pałacu Saskiego. Gruz walącego się Pałacu przysypał dawną kolumnadę, pod którą znajdowała się żołnierska mogiła. Grób Nieznanego Żołnierza przetrwał więc pod stertą gruzu. 17 stycznia 1945 r. żołnierze Ludowego Wojska Polskiego przy gruzowisku zaciągnęli wartę i w miejscu znicza rozpalili ognisko. Kierowanie odbudową grobu władze ludowe zleciły architektowi Zygmuntowi Stępińskiemu.
W 1989r w Grobie Nieznanego Żołnierza została złożona ziemia z mogił katyńskich a 11 listopada 1990r przywrócono dawne przedwojenne tablice i dodano nowe, te brakujące. Łącznie jest dzisiaj 18 tablic, które wspominają o około 200 miejscach chwały oręża polskiego. Fotografia zbiory własne, w większości wykorzystany tekst Pani Ewy Sztompke zamieszczony na stronie- https://wawamaniak.wordpress.com/…/a-skad-ten-zolnierz-nie…/

Ulica Mickiewicza w Rawie Ruskiej, a w tle znany prawie każdemu budynek istniejący do dzisiaj. Budynek miał przeróżne nazwy, a obecnie jest nazywany ratuszem, choć nigdy nie pełnił funkcji ratusza, był to budynek wieży przeciwpożarowej. Ciekawostką wieży był zegar, który wykonano w 1902 roku jako jeden z pierwszych w Pierwszej Krajowej Fabryce Zegarów Wieżowych w Krośnie. Fabryka należała do mistrza zegarmistrzowskiego i przedsiębiorcy Michała Mięsowicza, którego zegarki zainstalowano także w okolicznych miasteczkach np. w Lubaczowie, Cieszanowie, Żółkwi czy Bełzie. Zegarek pracował sprawnie prawie do lat 80-tych ubiegłego wieku, wtedy zaczął się ciągle późnić aż zatrzymał się całkowicie. Po prawie 30-to letniej przerwie w roku 2007 podczas remontu wieży odnowiono zegar zewnętrznie, jednak nie uruchomiono go. W roku 2010 postanowiono wymienić zegar na cyfrowy. 

Rawa Ruska wrzesień 1939, fotografia zbiory własne. Rawa Ruska w 1939 roku choć zajęta początkowo przez Niemcy, ostatecznie na mocy paktu Ribbentrop – Mołotow weszła w skład ZSRR. Patrząc na ten dom warto się zastanowić jak naprawdę żyło się ludziom w tamtym okresie w rejonie Rawy. Wiele miejsca temu tematowi poświeciła w swej książce "Polish profilie" (obecnie wydana pod polskim tytułem- „Amerykańska Księżna. Z Nowego Jorku do Siedlisk”) Virgilia Sapieha. Autorka skupiła się na terenach wiejskich lezących w granicach ich majątku, z zarysowanego obrazu przebija się bieda i niedożywione dzieci. By móc to w jakikolwiek sposób porównać, sięgnąłem do statystyk z tego okresu (za co była także obwiniana). W swej pracy doktorskiej pani Edyta Czop (Obwód lwowski pod okupacją ZSRR w latach 1939-1941) zrobiła takie porównanie, także w stosunku do okresu 1939-41, pod zarządem ZSRR. I tak (pamiętajmy ze chodzi o tereny po-galicyjskie) w czasach polskich:

Robotnik mógł zarobić miesięcznie 80-240 złotych (licząc średnio 160) .

przedstawiciel drobnomieszczaństwa od 50 do 300 złotych. pracownicy umysłowi 200 do 600 złotych.

Koszty życia:

Kawalerka 30 złotych, dwupokojowe 50 złotych ( w starym budownictwie nawet do 40% taniej).

Ceny produktów we Lwowie:

1 kg chleba - 30 gr.,

1 kg mięsa wołowego- 80 gr.,

1 kg masła- 3,90 zł.,

litr mleka- 21 gr.,

1 kg cukru- 1 zł,

Tona węgla- 48 zł

Po okresie zajęcia tych terenów przez ZSRR, zarobki po części wzrosły, jednak obłożone zostały obowiązkowymi podatkami i pożyczkami dla państwa, przez co ich średnia wartość nabywcza pozostawała bez zmian. Jednak nie daje to pełnego obrazu życia w tym okresie, problem jednak okazał się zgoła inny, otóż niedowład radzieckiego handlu i przekierowywanie żywności do miejsc pierwszej potrzeby bardzo szybko spowodował braki w magazynach, a więc cena oficjalna znacznie różniła się od ceny na czarnym rynku, braki żywności w oficjalnym handlu były tak dotkliwe, że w szybkim okresie ceny na czarnym rynku wynosiły nawet ośmiokrotność ceny oficjalnej. Nie prowadzono statystyk dla obszarów wiejskich, jednak wymuszona kolektywizacja i drenaż pieniężny gospodarzy (podatki, obowiązkowe dostawy), bardzo szybko doprowadził do upadku finansowego wsi, miało to skłonić do wstępowania chłopów do kołchozów, jednak i tam nie mogli liczyć na jakiekolwiek wsparcie. W nielicznych kołchozach gdzie wypłacano gotówkę były to zarobki na poziomie 30- 50 rubli miesięcznie, gdy robotnik w mieście mógł liczyć na 350 rubli. Dodam z relacji świadków w rejonie Rawy, dodatkowym obciążeniem byli przymusowi kwartiranci (lokatorzy), przeważnie oficerowie z nowopowstałych jednostek. W wielu przypadkach mieszkali oni nawet w tych samych izbach, co rodzina gospodarza domu.

IS_01.jpg

Fotograficzny rarytas, węzeł kolejowy Rawa Ruska, sierpień 1915 roku. Jest to prawdopodobnie najlepsza taka fotografia z Rawy.

Wrzesień 1939 roku w opisie mieszkańca Rawy Ruskiej. 
1 września, kiedy wszyscy przygotowywali się do nowego roku szkolnego, stało się to o czym wiele osób mówiło, ale w rzeczywistości nikt poważnie nie wierzył i nie przygotował do takich zmian w życiu. Niemniej jednak pierwszy nalot bombowy nagle zmienił całą mentalność myślenia, tym bardziej, że ludzie rzeczywiście poczuli się w nowych do teraznieznanych okolicznościach. 01 września 1939 w czasie obiadowym nad Rawą zjawił się samolot z dwoma kadłubami jaki jest nazywano "drabiną". To był niemiecki samolot rozpoznawczy jaki przyleciał od strony Tomaszowa (z kierunku Korni) leciał na wysokości około 4-5 tysięcy stóp. Kilka minut po nim z tego samego kierunku (od północy) na wysokości około 1-2 km nadleciały 2 samoloty bombowce. Dotarły do granic miasta, i wzięły Rawę w kleszcze. Jeden z nich rzucił jakieś dwa obiekty. Niebo było jasne, bez chmur. Ledwie miałem czas, aby przybiec z dworu do kuchni i powiedzieć: "Samolot rzucił bomby", jak usłyszałem o dwóch silnych wybuchach. Samoloty niemieckie zbombardowały Rawe. Dwie bomby spadły na podwórze Kosonockoho jaki mieszkał w trójkącie między kościołem, cerkwią i poczta. Drugi samolot przeleciał nad dworzec kolejowy, (przeleciał na wysokości 40-50 metrów od torów) i zrzucił dużo mniejsze bomby. Na podwórku Kosonockoho bomby zrobiły duże doły, które zmieściłyby dwie fury. Budynki sąsiednie miały pęknięcia. Pierwsze bombardowania przyniosły u ludzi różne reakcje. Polscy wojskowi zajęli pozycje na murach Centralnej Szkoły Straży Granicznej, tam wojska umieściły swoje LKM, RKM, CKM (światło, ciężkie i ręczne karabiny maszynowe). Wojska niemieckie dotarły do Rawy po tygodniu. W czasie bombardowania Żydzi brali poduszki czy pierzyny i biegli na pola, nakrywali się tym myśląc że kule czy odłamki tego nie przebiją. Polacy także czuli panikę, zamknięte sklepy, domy i instytucje. Zamieszanie królowało wszędzie. Polska młodzież patriotyczna, która dołączyła do legionów weteranów Piłsudskiego, zebrała się koło domu starosty i wymagała broni w celu obrony Polski. Ich radykalne hasła spowodowały zamieszanie u władz miasta. W sklepach zniknęły kluczowe towary niezbędne dla życia. Na półkach sklepów zostało trochę nieświeżych cukierków, pasta do butów, proszek do zębów, wyroby z papieru i nic więcej. Na ulicach panował gwar. Wojskowi przebijali się na jakieś punkty obrony aby chronić kogoś od czegoś. Niemcy weszli do Rawy bez jednego wystrzału, bez uwzględnienia poprzednich dwóch lekki bombardowań. Wojska niemieckie wycofały się z Rawy po jednym dwóch tygodniach za Sołokije i San. Na ich miejsce weszła Armia Czerwona, a w Rawie komisarzem został Kuligin, za nim przyszła cała regularna władza od jakiej z Rawy uciekła cała inteligencja. Kiedy wchodziła A.Czerwona słychać było straszny huk od wielkich żelaznych traktorów ciągnących długie armaty, żołnierze szli przywiązani linami do traktorów by łatwiej było im iść. Nowa władza otworzyła szkoły a część nauczycieli przywiozła ze wschodu, w szkołach zdjęto lekcje religii. Cały system nauczania i program został całkowicie zmieniony poczynając od przedszkola...Тихон Лещук, w książce «Замок над прірвою»-tłumaczenie własne, prosimy o wyrozumiałość. Na fotografii niemiecki samolot Junkers Ju 52 nad Rawą Ruską w 1939 roku, fotografia z kolekcji prywatne
j.

01.jpg

Legionista Stefan Drzewiak poległ 2 listopada 1918 roku , w centrum Rawy na rozwidleniu dróg Lwów i w kierunku szpitala. Jak ustalił już wcześniej pan Kazimierz J. Latuch,  Stefan Drzewiak był sekcyjnym IV kompanii I pułku I Brygady Legionów Polskich; jako chory przebywał w bursie w Krakowie . Z treści wspomnienia J. Żaka wynika, że po tzw. kryzysie przysięgowym, jako „królewiak”, był internowany w obozie w Szczypiornie, a potem w Łomży. W trakcie internowania w Łomży współredagował pisemko obozowe „Monitor Odrutowany” (redaktorem pisemka, jak wynika z tomu XXXIV „Polskiego Słownika Biograficznego”, był Stanisław Sadowski). Stefan Drzewiak poległ 2 listopada 1918 r. jako podchorąży 1-go Lubelskiego Pułku Piechoty (1-sza urzędowa lista strat 1-go lub. pułku piechoty do dnia 4 grudnia 1918 r. / „Ziemia Lubelska”, R. XIII, Nr 588., Lublin, 5 grudnia 1918, s.1.). Ponadto z nekrologów nauczycielstwa i uczniów zamieszczonych w „Głosie Lubelskim” wynika, że był nauczycielem Szkoły Handlowej Żeńskiej w Lublinie. Jednak wspomnienie, J. Żaka wzruszają do łez.

Pamiętasz?

Świętej pamięci Stefanowi Drzewiakowi rannemu przy zbiegu szosy Magierowskiej i Lwowskiej, a poległym na przedmieściu Rawy Ruskiej.

Pamiętasz? poznaliśmy się w Szczypiornie.

Nędza i tęsknota związały nas ze sobą.

Odtąd stale spędzaliśmy razem długie, jak wieczność dni niewoli, stale razem gawędziliśmy.

Pamiętasz?... Cały obóz śpi, zdawałoby się wymarł, a my we dwóch przy świetle latarń elektrycznych, jak senne mary, łazimy po bloku. Cisza... miarowe kroki wartowników i nasze,

szeptem prowadzone, rozmowy zakłócały ją.

A o czym my gawędziliśmy? I o Nim, co to

w pruskim więzieniu dzielił z nami żołnierską,

twardą dolę, i o tych co się zostali gdzieś tam

w lasach Wołynia, nad Styru i Stochodu brzegami, i o tych co przysięgę złożyli, i o naszym społeczeństwie, co krzyczeć i manifestować tylko potrafi, a gdy trzeba w czynów uderzyć

stal – nikogo nie ma, i o Polsce, ale nie takiej,

jaka jest, ale o tej, którą wymarzyliśmy pod szarym niebem Wołynia, i o naszej niedoli, i o rodzinach naszych, i o paczkach z prowiantami

z domu przysłanych – słowem, o wszystkim... wszystkim.

Pamiętasz? Po takich pogawędkach ból ściskał żołnierskie twarde serca, a z oczu spływały

ciężkie, ołowiane łzy, łzy bólu, goryczy, niemocy.

Pamiętasz tę naszą bezsilną wściekłość,

wściekłość psa na uwięzi, ten ból? Och! na samo

tylko wspomnienie dziś jeszcze krew się burzy,

pięść mimo woli zaciska... Albo głodówka?...

Pamiętasz? Byłeś wtedy Komendantem „sali”,

w której sama „batiarnia” kwaterowała.

Chory, ledwoś na nogach się trzymał, policzki

krwią tryskały, oczy mgłą zaszły, gorączka – tyś

sobie nic z tego nie robił, śpiewałeś i „słone”

wiarze gadałeś kawały, byleby tylko zapomnieli

o głodzie. I utrzymałeś ich – nie złamali solidarności.

Pamiętasz? Obóz w Łomży. Niedziela palmowa. Rozkaz Śmigłego. Całonocne sejmikowanie? Prawda! cośmy wtedy pozażywali? Jakie upokorzenie?

Jakto! my, którzy odrzuciliśmy rotę przysięgi,

którzy dobrowolnie za to poszliśmy do pruskiego obozu, dziś, z rozkazu, zgłosić się mamy do tak już znienawidzonego „Verwachtu” i przysięgać na tę samą rotę?!

To było straszne, a jednak... jednak i tę czarę

goryczy wypiliśmy do dna – rozkaz zastępcy

„Dziadka”, z bólem co prawda, został spełniony.

Pamiętasz? Twój pokoik w Łomży, zebranie

redakcji „Monitora Odrutowanego”. Byłeś tam

Ty, Błaszczyk, Jagmin, Sadowski, Wysocki, Marek Różycki i ja. Wtedy to postanowiliśmy wydawać „Monitora” „sumptem naiwnych nakładców”. Prawda?

to były najmilsze chwile w niewoli?

Pamiętasz? Jakeśmy się cieszyli, gdy pierwszy numer „Monitora” rozchwytywała wiara

i, zrywając boki ze śmiechu, czytała od deski

do deski! Jakeśmy się cieszyli z tego, że możemy, choć na chwil kilka uprzyjemnić im pobyt

w obozie! Pamiętasz? drugi i ostatni numer „Monitora”,

likwidacja obozu, ostatnie zebranie redakcji,

mój wyjazd? Pamiętasz nasze pożegnanie? Krótki żołnierski uścisk dłoni, serdeczne życzenia wszystkiego dobrego, przeciągłe braterskie spojrzenie – to wszystko.

Pamiętasz? Wyszedłem. – Tyś ze mną wyszedł

z koszar. Byłem już za drutami, obejrzałem się

w Twą stronę, widzę: patrzysz na mnie, oczyma

posyłasz mi ostatnie pożegnanie. Nie mogłem

dłużej na ciebie patrzeć, bo łzy mi gwałtem cisnęły się do oczu.

Odjechałem...

Ostatni raz widzieliśmy się w Zamościu. Ty, jako żołnierz, jechałeś z baonem lubelskim na odsiecz do Lwowa.

Wstąpiłeś do mnie.

Pamiętasz? Zerwicz namawiał Cię byś został

z nami w Zamościu, bo tu ważniejsza jest placówka. Tyś nie chciał się zgodzić i pojechałeś

– na zawsze. Dowidziałem się z gazet żeś padł.

Nie wierzyłem, nie wierzyliśmy z Zerwiczem.

Dziś wiemy na pewno:

Byłeś komendantem placówki. Ukraińcy „zafasowali” po cichu sąsiednią placówkę i zaczęli

zagrażać Twym tyłom. Musiałeś się wycofać,

aleś nie zdążył: postrzał w nogę przeszkodził

temu. Towarzysze Twoi, nie mogąc Cię unieść

ze sobą, zostawili w żydowskiej chałupie. Po

wyparciu Ukraińców znaleźli Twe ciało przed

chatą – ale już bez życia – pomasakrowane...

Widzisz! Trzy lata siedziałeś na froncie i szlag

Cię nie trafił, a teraz?... Ot! serce się kraje!... Bratem mi byłeś, jak brata żałuję...

Jeno mam żal do Ciebie, druhu mój serdeczny, żeś mi nigdy nazwiska swego powiedzieć nie chciał.

Tajemnicę tę zabrałeś ze sobą do grobu. Znałem Cię jako Drzewiaka i jako takiego żegnam.

Do zobaczenia! My się tam może niedługo

znajdziemy w komplecie.

J. Żak

Jeżeli Drzewiecki został pochowany z inny legionistami w Rawie, to jego grób (nieistniejący) powinien znajdować się na cmentarzu w Rawie, przy grobie lotników.

Wykorzystano materiał: Głos Lubelski : pismo codzienne : 8.12.1918, nr 331, oraz; Nowy Kurier Zamojski, nr. 19-20, 2015.

01.jpg

Wieś Rzyczki k. Rawy, prawdopodobnie zima 1915/16. Fotografia jest ze wszech miar unikatowa, ale w pierwszej kolejności plan pierwszy (ogólnie mniej istotny) i grób Herberta Conrada von Hötzendorfa, syna szefa Sztabu Generalnego wojsk Austro- Węgierskich w okresie 1906-17, a więc także przez cały najważniejszy okres I WS. Herbert Conrad służył w 15 pułku dragonów (Dragonerregiment Nr. 15) i zginął w czasie walk o Rawę dnia 7 września (część źródeł podaje 8 września), jego ojciec gdy się dowiedział o śmierci syna miał prowadzić naradę, wysłuchać powiadomienia, milczeć przez kilkanaście sekund i dalej prowadzić naradę. Ciało Herberta w 1917 przewieziono do rodzinnego grobowca w Weiner Neustadt. Dla nas najbardziej ciekawy jest plan drugi, czyli kościół w Rzyczkach. Chcielibyśmy się mylić, ale jest to prawdopodobnie jedyna znana fotografia tego kościoła. Kościół w sam sobie miał być bardzo oryginalny i łączyć katolików, grekokatolików a nawet miejscowy ewangelików (moze to wpływ rodziny Kaempfe, która przez lata prowadziła tam swoje interesy). Inicjatorem i fundatorem budowy tego kościoła był hrabia Kajetan Kicki, a był on jednym z największych filantropów Królestwa Polskiego. Jego życie było niezmiernie ciekawe, z tego także powodu kilka slow o nim.. Kajetan hrabia Kicki właściciel dóbr Sobieszyn, Blizocin, Orłów, Rzyczki, fundator kościoła. Zapisał testamentem swe majątki Warszawskiemu Towarzystwu Osad Rolnych (towarzystwo to przetrwało wiele lat, szczególnie majtek Rzyczki) i Przytułków Rzemieślniczych na cele pożytku publicznego. Kościół w Rzyczkach oddano to użytku w 12 lat po śmierci Kajetana. Hrabia Kajetan Jan Kanty Konstanty Kicki herbu Gozdawa (1803-1878) urodził się we Lwowie był synem Augusta Kickiego herbu Gozdawa. Całe swoje życie związany z Orłowem, gdzie znajdowała się jego główna posiadłość. Kajetan Kicki był osobą niezwykle religijną. Mimo tytułu szlacheckiego pomagał i rozwijał posiadane przez siebie wsie. Mieszkańcy zapamiętali go jako człowieka niezwykle cichego, spokojnego i tajemniczego. Jak się potem okazało przy ujawnieniu testamentu cały swój majątek przeznaczył na cele filantropijne. Szlachta miała wręcz jemu za złe bratanie się z chłopstwem, a czarę goryczy przelał jego ślub z chłopką, o czym za chwile. Jak wspomnieliśmy Kajetan Kicki życie spędzał głównie w swojej posiadłości, w pałacu w Orłowie Murowanym, majątek Sobieszyn odziedziczył Kajetan po śmierci brata Aleksandra w 1878 roku. Zapisy testamentowe miały trwać około 30 lat, podczas gdy sam Kajetan zmarł zaledwie w trzy tygodnie po swoim bracie. Na kilkanaście dni przed śmiercią brata Kajetan potajemnie bierze ślub z wspominaną chłopką Marią Franciszką z domu Poniedziałek, jednak tak bardzo chce ukryć ten fakt ze fałszuje jej pochodzenie wpisując ze pochodzi z domu Maszkowska. Kajetan z Marią żyli bez ślubu, w ukryciu prawie 40 lat, nawet po ślubie ukrywali swój związek. Do kościoła jeździli osobno, a i w kościele Maria zasiadał w starym miejscu. Śmierć i życie po śmierci jest jedną z tajemnic wiary katolickiej. Hr. Kajetan Kicki jak opisuje sam Henryk Sienkiewicz lękał się śmierci choć jak sam twierdził ,,będzie dobrze” Choroba z jaką zmagał się Kajetan w owym czasie zabijała jedną na tysiąc osób. Lekarz rozmawiając z hrabią pocieszał go słowami ,,waść jest tysiąc pierwszym i zdrów będziesz” Kajetan Kicki zasypia dnia 21 czerwca 1878 roku w Warszawie (lub z nocy 20/21 czerwca). Największym dobrodziejstwem wiary Kajetana Kickiego w Boga są kościoły, który budował oraz przekonanie o oddziaływanie na innych w gorszej sytuacji i poprawienie ich statusu społecznego poprzez dawanie narzędzi do zmiany na lepsze. Testament Kickiego przewidywał rozbudowę Orłowa Murowanego.
Budowa kościoła na wzgórzu.
Budowa szkoły i stacji doświadczalnej.
Budowa kaplicy na źródle św. Jana.
Budowa ośrodka wychowawczego.
Chciał aby jego zwłoki spoczęły w Orłowie Murowanym po budowie kościoła. No i kościół w Rzyczkach. Obecnie dwie parafie walczą (dosłownie, a sprawa jest bardzo nagłośniona) o miejsce w jakim powinna znaleźć się trumna z ciałem Kajetanem, ale to już inna historia. Faktem jest ze kościół w Rzyczkach stał się faktem, a jego konsekracja odbyła się 26 lipca 1890 roku. Konsekracji dokonał biskup Puzyna przy udziale duchownych obu obrządków. Przy okazji udzielono sakramentu bierzmowania. Kościół jak widać przetrwał I WS, a został zniszczony w okresie II WS, jednak najwięcej kontrowersji wzbudza data zniszczenia, poniewaz napotykamy daty 1941, 1942 oraz 1944. Najbardziej prawdopodobne to 1944 i tutaj prosimy o pomoc. Chyba najlepiej będzie jak przytoczymy opis zniszczenia zapisany w książce Volodimira Brynia- Śwjata Śwjatych Mojeji Cerkwi (moze ktos poda poprawny tytuł?  ) ... " 10 lipca 1944 roku, gdy sowiecki strzelec który z kościelnej wierzy strzelał do niemieckich samolotów, jeden z niemieckich pilotów zrzucił na kościół bombę, która całkowicie niszczy północną ścianę kościoła oraz wszystkie okna. Zniszczony został także znacznie na całości dach. Wnętrze świątyni zostało także całkowicie zniszczone oprócz jednego obrazu, jaki nie doznał żadnych uszkodzeń, był to obraz "Darującej Łaski" . Wszystko co przedstawiało jakąkolwiek wartość wynieśli z kościoła sowieccy żołnierze którzy już od dwóch tygodni stacjonowali na plebani, odpowiedzialni oni byli za budowę granicy z Polską. Lochy kościelne stały się wtedy tymczasowym więzieniem dla zatrzymanych przy przekraczaniu nowej granicy. Nikt nie wie kto uratował zachowany obraz ukrywając go pod "Średnią Górą" Gdzie został odnaleziony przez mieszkanki z rejonu Góry, które zaniosły go do pobliskiej cerkwi...." Od roku bodajże 2010 obraz znajduje się w nowej cerkwi  która stoi w miejscu kościoła, inną pozostałością po kościele jest krzyż ze szczytu kościoła leżący do dzisiaj przy nowej cerkwi. Inną cenną pamiątką kościoła oraz Kajetana ma być książka "Z Przeszłości Parafii Rzyczki" Ks. Tomasza Marszałka, niezwykle przez nas poszukiwana, jeden z jej egzemplarzy ma posiadać tajemnicza Pani z Rzyczek, mieszkająca przy cerkwi (wszelkie info mile widziane).
 

Fotografia z okresu międzywojennego, wykonana w Rawie Ruskiej przed spektaklem "Dom Otwarty". Przedstawia prawdopodobnie aktorów oraz innych pracowników teatru rawskiego. Na fotografii rozpoznane osoby to: górny rząd pierwszy z lewej Antoni Böhm, poniżej osoba 5-ta z lewej to Stefania Kopaczyńska-Böhm, pradziadkowie Pani Joanny Piekarz-Stryjek (właścicielki fotografii), która za naszym pośrednictwem prosi o wszelkie informacje związane z tą fotografią, a w szczególności na temat rodziny Antoniego Böhm. Poniżej inna fotografia z Rawy z rodzinnego albumu...

Unikatowa fotografia z walk polsko-ukraińskich w 1919 roku. Fotografia wykonana w Rawie Ruskiej 2 marca 1919 roku, przedstawia wizytę delegacji ukraińskich wojskowych w sztabie polskich wojsk, w środku stoi sam generał Jan Romer. O walkach tych toczonych w rejonie Lubycza-Rawa-Żółkiew możemy przeczytać w pamiętnikach generała, dostępnych na stronie (od strony 188) -http://ngoteka.pl/…/hand…/item/290/General_Jan_Romer-JB.pdf… 
Za udostępnienie tej unikatowej fotografii bardzo dziękujemy Państwu Beacie i Mariuszowi Kuźma.

Poniżej gen. Edward Rydz-Śmigły w Rawie Ruskiej styczeń 1919, oraz dwie inne fotografie z Rawy z tego okresu. Byl to okres walk polsko- ukraińskich w tym regionie, gdy po wycofaniu się ze Lwowa Kwatera Główna UHA wykorzystała na organizowanie oddziałów wojskowych. W połowie grudnia 1918 front polsko-ukraiński ustalił się na linii od Cisnej do Chyrowa, potem wzdłuż linii kolejowej Przemyśl – Lwów do Przemyśla, z powrotem wzdłuż tej samej linii na przedpola Lwowa, następnie do Jarosławia, przez LubaczówRawę RuskąBełz do Kryłowa.  Nowości Illustrowane z 1919.

01.jpg
01.jpg
01.jpg
01.png
01.png

Klasztor OO. Reformatów w Rawie Ruskiej, pierwotnie działał w nim także III Zakonu Św. Franciszka. Dzisiaj kilka mniej znanych faktów związanych z tym klasztorem. Budowę klasztoru zainicjował jeden z właścicieli rawskich (Rawa była podzielona przez kilka rodzin, które miały majątki ziemskie w pobliżu) Mikołaj Glogowski, jednak w chwili gdy wydane zostają potrzebne zezwolenia umiera. Jego śmierć miała miejsce 10 sierpnia 1724, kontynuacje budowy zobowiązał się Jan Bogusz, starosta dźwinogrodzki, dziedzic Rawy, który na wydzielonej ziemi oddanej przez Józefa Glogowskiego i Stanisław Suchodolskiego (miecznika mścisławskiego) buduje parkan, a następnie 25 września 1725 roku kościół drewniany oddaje zakonnikom. Jeszcze tego samego roku w grobowcu kościółka pochowano jedną z fundatorek. 29 września 1726 wmurowano kamień węgielny pod kościół murowany, który poświecono 8 listopada 1734 roku. Po wybudowaniu nowego kościoła, drewniany kościół przeniesiono do Rzyczek, niestety nie jest wiadome co stało się z ciałami osób pochowanych w grobowcu kościółka, jednak wiadomo ze tak nowy kościół jak i plac kościelny stal się cmentarzem dla fundatorów i zarazem zakonników świeckich (tercjarzy) III Zakonu Św. Franciszka. Na terenie klasztoru pochowano wiele ważnych osobistości ziemi rawskiej należących do zakonu świeckiego i dopiero dekretem władz Austrii (po I rozbiorze) w roku 1776 zabroniono wpisywania tercjarzy, od tej daty liczba pochowków systematycznie malała. Ostatnimi świeckimi pochowanymi na terenie klasztoru było małżeństwo Głogowskich (rodziny fundatorów) w 1813 roku. W roku 1823 przez jedną noc w kościele spoczywało ciało Adama Czartoryskiego które wieziono do Warszawy. W roku 1825 umiera jeden z ostatnich tercjarzy, dziedzic Łówczy Jan Matczyński, jednak pochowano go już na cmentarzu publicznym. Foto- Polona.pl

Rawa Ruska święto Jordanu, obchodzone 19 stycznia w kościołach obrządku prawosławnego i grekokatolickiego. Fotografia z 1909 roku. Wierni udają się nad rzeki i strumienie, których wody są święcone przez batiuszkę. Następnie w wodzie zanurza się trzykrotnie złocony krzyż i potrójną świece – symbol Trójcy Świętej, która po raz pierwszy objawiła się w trakcie Chrztu Pańskiego. Wierni uczestniczący w święcie piją poświęconą wodę i nabierają je do przyniesionych butelek, by zabrać ją do domu .Wierzy się, że kto w ten dzień zażywa kąpieli, nie choruje przez cały rok. Wraz ze świętem chrztu Chrystusa kończy się liturgiczny okres Bożego Narodzenia. W starych jak i nowych wspomieniach mozna czesto znalezc opisy wspolnego swietowania tego swieta tez przez katolikow-"Tomasz Kozłowski zaznaczył, że w tamtym czasie zarówno świeccy, jak i duchowni wszystkich trzech religii, brali udział we wszystkich uroczystościach. Podkreślali w ten sposób szacunek do swoich sąsiadów oraz wyznawania Boga na swój sposób. Osobiście słyszałem też o takich relacjach dotyczących Rawy, gdy Polacy byli zaproszeni do wspólnych uroczystości a co odważniejsi wchodzili do wody cali i robili zawody z Ukraińcami na wytrzymałość, by potem razem świętować. Może ktoś słyszał o podobnych relacjach kulturowych i zechce się podzielić...

Rawa na pocztówkach z kolekcji prywatnej 

Odsłonięcie pomnika Józefa Piłsudskiego w 1931 r. w Rawie Ruskiej

(w zbiorach Archiwum Akt Nowych)

Sądowy list nadany z Rawy w 1889 roku, dotyczący spraw gruntowych wsi Werchrata. Kolekcja własna.    

bottom of page