top of page

Historia pewnego mezaliansu

 

 

 

Zapraszam do lektury tekstu "Historia pewnego mezaliansu" - "Nowy Kurier Zamojski", nr 11 z 29.10.2015 r., s. 14, drugiego mojego artykułu w Nowym Kurierze Zamojskim. Artykuł powstał jako rezultat publikacji na stronie Historia Regionu Tomaszów Lubelski Bełz Rawa Ruska oraz poszukiwań związków, jakie mógł mieć starosta bełski Franciszek Salezy Potocki herbu Pilawa (Srebrna) z powstaniem miasta Lubycza. 
Serdecznie dziękuję Panu Łukaszowi Rejowskiemu z Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym za wykonanie skanu obrazu Leona Wyczółkowskiego - "Gertruda Komorowska na saniach", ukazującego scenę przewożenia zwłok zamordowanej Gertrudy Potockiej. 

Poniżej tekst z drobną, ale bardzo ważną, poprawką. Za błąd w tekście bardzo przepraszam Czytelników.
Historia pewnego mezaliansu
Tematyką "miłosnej" opowieści jest tragicznie zakończony romans, którego główni bohaterowie to: Stanisław Szczęsny Potocki, syn wojewody kijowskiego Franciszka Salezego Potockiego herbu Pilawa (Srebrna), i jego żona Gertruda z Komorowskich herbu Korczak Potocka. 
Szczęsny Potocki (ok. 1751-1805) należał do jednego z najstarszych i najznamienitszych rodów magnackich w dawnej Rzeczypospolitej, którego stałą siedzibą był Krystynopol (obecnie Czerwonogród na Ukrainie). Jego ojciec, Franciszek Salezy Potocki (1700-1772), najbogatszy magnat swego czasu, nazywany "małym królem na Rusi", skupił w swoim ręku potężne dobra, w skład których wchodziło 70 miast i kilkaset wsi, co dawało mu panowanie nad 400 tysiącami "dusz". Na swojej ziemi pełnił funkcję wojewody, ale jego ambicje były o wiele większe, ponieważ sam pretendował do tronu Rzeczypospolitej. Dumny z siebie możnowładca, ze względu na pychę, zarozumiałość oraz gwałtowny i niepohamowany charakter, nie cieszył się sympatią wśród magnatów, szlachty, a nawet własnej rodziny. Liczono się jednak bardzo z jego zdaniem i bez jego akceptacji nie załatwiano ważnych publicznych spraw, a w zarządzanych przez niego województwach bardziej starano się o jego łaskę, niż króla. Podczas realizacji zamierzonych postanowień nie przebierał w środkach, byle tylko osiągnąć swój cel, przy czym mało cenił życie ludzkie. Jego drugą żoną była Anna Elżbieta Potocka (ok. 1724-1772), córka Stanisława na Stanisławowie i Marii z Łaszczów Potockich. Z jednej strony wojewodzina była pobożna i chętnie wspierała swoją ofiarą kościoły i klasztory, strzegła dobrych obyczajów oraz nie zapominała o biednych, z drugiej zaś to osoba surowych zasad, niezwykłej dumy i zarozumiałości, despotyczna, niedostępna i zgryźliwa. Nadużywała swojej władzy i lekceważyła wszystkich, co powodowało, że była przykra w kontaktach z otoczeniem. W wielu kwestiach miała też duży wpływ na decyzje swojego męża, który, pomimo że nie był człowiekiem o chwiejnym charakterze, to nie lekceważył jej rad i przeważnie się do nich stosował. Ich syn, Szczęsny, był pupilkiem despotycznej matki, która między innymi kreowała go na przyszłego króla i spadkobiercę ogromnej fortuny. Te wszystkie okoliczności miały niestety wpływ na tragiczne w skutkach zakończenie opisywanego w artykule romansu.
Hrabianka Gertruda (1754-1771) była córką Jakuba Komorowskiego (1724-1781) herbu Korczak, hrabiego na Liptowie i Antoniny Brygidy z Werbna Pawłowskich (zm. 1791) herbu Wierzbno. Jakub niestety nie był tak zamożny i wpływowy jak wojewoda Franciszek Salezy Potocki, co miało ogromny wpływ na tragiczne losy jego córki. Posiadał zaledwie kilka wsi i można go było zaliczyć do średnio zamożnej szlachty. W czasie rozgrywanych wydarzeń rodzina Komorowskich mieszkała w Susznie koło Krystynopola. 
Wszystko zaczęło się w 1770 roku, kiedy Jakub Komorowski wraz z córką Gertrudą, na zaproszenie wojewody, przybyli do Krystynopola. Młodziutka Gertruda, dziewczyna słynąca z rzadkiej urody i niezwykłego wdzięku, "wpadła w oko" Szczęsnemu, kilka miesięcy starszemu od niej synowi gospodarza. Zauroczony Szczęsny od tej pory był częstym gościem Komorowskich, z którymi się zaprzyjaźnił. Znajomość z Gertrudą dość szybko przemieniła się w gorącą miłość, której owocem było najprawdopodobniej poczęte dziecko i postanowienie o szybkim ślubie. Młodzi zdawali sobie sprawę, że rodzice Szczęsnego nie podzielą ich entuzjazmu i postanowili zwierzyć się ze swego planu najpierw rodzicom Gertrudy. Po rodzinnej naradzie zdecydowano, aby zakochani pobrali się w tajemnicy przed rodzicami Szczęsnego, a dopiero zawiadomili ich o tym po fakcie dokonanym. Jak niewłaściwa i zgubna dla dziewczyny była to decyzja, czas najbliższy pokazał. Można w pewnym stopniu, z powodu braku doświadczenia i gorącej między młodymi miłości, usprawiedliwić zakochanych, lecz trudno nie dziwić się Komorowskim, że zgodzili się na potajemny ślub córki. Nieświadomi przepaści dzielącej oba rody, małżonkowie Komorowscy z przychylnością odnieśli się do znajomości córki, uważając to za wielką szansę. Tak więc pod ich cichym nadzorem rozkwitnął ten romans. 
10 listopada 1770 r. pomiędzy młodymi zawarta została intercyza przedślubna, a potem, 26 grudnia odbył się ślub w greckokatolickiej cerkwi w Niestanicach. Współcześni twierdzili, że Gertruda przed ślubem była w stanie odmiennym, co przyczyniło się, że jej ojciec i krewni, pod groźbą "użycia pistoletów", zmusili Szczęsnego do zawarcia ślubu. Rzeczywiście Gertruda mogła być już od października w ciąży, a Komorowscy czuwali nad tym, aby ten fakt ukryć przed "publicznością". Nic jednak nie wskazuje, aby Szczęsny był przymuszany do ożenku. Inna wersja mówi, że Szczęsny, zachowując resztki godności, poślubił ukochaną, czym niewyobrażalnie naraził się rodzicom. "Tajnego" sakramentu małżeństwa udzielił młodym ksiądz Dłużniewski, proboszcz z Dobrotwora, za co w niedługim czasie poniósł karę, którą były rekolekcje w seminarium duchownym. Ponoć proboszcz wzbraniał się pobłogosławić związek młodych z powodu niedopełnienia wszelkich formalności, a także chciał nie dopuścić do zatargu pomiędzy Potockimi i Komorowskimi oraz uniknąć odpowiedzialności. Jednak pod groźbą użycia broni sprowadzono go do cerkwi i zmuszono do udzielenia ślubu.
Dość szybko Potoccy odkryli "wielką tajemnicę", co spowodowało ogromne niezadowolenie w ich rodzinie. Chcieli skłonić syna do porzucenia zaślubionej Gertrudy i przeprowadzenia rozwodu. Szczególny prym w działaniu, w kierunku rozwiązania problemu małżeństwa Szczęsnego, wiodła jego matka - Anna Potocka. Pomagała jej stryjeczna siostra wojewody - Katarzyna z Potockich Kossakowska, zwana przez współczesnych "praczką spraw Potockich", gdyż "oczyszczała" ich z długów i spraw "brudnych". Ta druga nawet wysyłała, podparte krociami złota, listy do Rzymu w celu unieważnienia małżeństwa. 
Szczęsny żywił do swojej żony szczere uczucie i był przekonany, że po upływie pewnego czasu rodzice pogodzą się z jego decyzją w sprawie małżeństwa z Gertrudą i w przyszłości nie będą czynić żadnych przeszkód ich związkowi. Pod naciskiem ojca oświadczył, że do małżeństwa został przymuszony i zgodził się nawet na przeprowadzenie rozwodu, lecz nie brał tego poważnie w rachubę. Z czasem jednak nabrał przekonania, że rodzice zrobią wszystko, aby doprowadzić do zerwania jego małżeństwa, które nie było zawarte po ich myśli. Wojewoda zaczął szukać winnych zaistniałej sytuacji i przykładnie karał wszystkich podejrzanych, którzy mogli w jakikolwiek sposób przyczynić się do zawarcia małżeństwa przez syna. 
Po ślubie Gertruda mieszkała w domu rodziców w Susznie, a uprzedzona przez Szczęsnego, że grozi jej porwanie i że może być osadzona w klasztorze we Lwowie do czasu przeprowadzenia procesu rozwodowego, tymczasowo schroniła się w należącym do jej ojca dworze w Nowym Siole. Następnie planowała wraz z matką udać się do Lwowa, ponieważ uważała, że tam będzie bezpieczniej. Tymczasem, 13 lutego 1771 r., "nieznani" ludzie napadli na dwór w Nowym Siole, wywlekli Gertrudę w samej koszuli nocnej na mróz, a następnie wrzucili na sanie i uprowadzili w kierunku Kulikowa. Okazało się, że wśród tych "nieznanych", których było ok. 150 osób, przeważali wojskowi i urzędnicy podlegli wojewodzie, co mogło świadczyć, że była to jego nadworna chorągiew. Po drodze jednak zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, który całkowicie odmienił sytuację. Porywacze napotkali około 300 fur z transportem zboża, z którymi nie mogli się minąć z powodu wąskiej drogi i wielkich zasp śnieżnych. Postanowili przeczekać, aż fury przejadą, a w obawie, aby ich ofiara nie krzyczała i nie wołała o pomoc, najprawdopodobniej nakryli ją tak szczelnie futrami i pierzynami, że Gertruda udusiła się. Niektórzy jednak twierdzili, że uduszenie Gertrudy nie było przypadkowe. Zbrodniarze uznali za konieczne ukryć ciało zamordowanej Gertrudy, aby pozbyć się dowodu winy. Przejeżdżając przez Sielec Bełski wrzucili swoją ofiarę pod lód do wyrąbanej płonki na rzece Rata (dopływie Bugu). Na wiosnę, kiedy lód stopniał, ciało dziewczyny wypłynęło na powietrznię Bugu we wsi Konotopy za Sokalem. Nie ma jednak całkowitej pewności, czy były to zwłoki Gertrudy.
Już od samego początku, po porwaniu Gertrudy, wskazywano wojewodę i jego żonę jako pośrednich sprawców porwania i na pewno nie mylono się w tej kwestii. Wojewoda starał się usuwać ślady zbrodni i nawet ukarać winnych. Szczęsny w pierwszej chwili, gdy dowiedział się o nieszczęściu, rozpaczał i próbował (lub tylko udawał) targnąć się na własne życie (nieudolnie próbował poderżnąć sobie gardło scyzorykiem), co skutecznie udaremnił kamerdyner Bistecki. Aby doprowadzić do zupełnego zerwania stosunków Szczęsnego z Komorowskimi, wojewoda wysłał syna na dłuższy pobyt za granicą, a w jego imieniu rozpoczął kroki o unieważnienie małżeństwa, chociaż doskonale wiedział, że Gertruda nie żyje. W ten sposób chciał dać dowód, że o jej śmierci nic nie wie i znaleźć dla siebie usprawiedliwienie. 
Franciszek Salezy Potocki zmarł 2 października 1772 r., a 17 grudnia, już jako nowy właściciel, z "wygnania" do Krystynopola powrócił Szczęsny. Niestety Szczęsny Potocki, ze względu na przystąpienie do konfederacji w Targowicy, w historii naszego kraju zapisał się jako zdrajca. Był jeszcze dwukrotnie żonaty. Drugą żoną była Józefina Amalia z Mniszchów (1774), a trzecią - Zofia Glavani Wittowa (1798). Szczęsny zmarł 28 marca 1805 r., w wieku 53 lat. Jedna z legend głosi, że Szczęsny, mając w godzinie śmierci u wezgłowia portret swojej trzeciej żony, Zofii, która zdradziła go z jego własnym synem - Jerzym Szczęsnym, kazał sobie położyć na piersi niewielki portret Gertrudy, podarowany mu tuż po ich ślubie i z tym konterfektem w dłoniach zakończył życie. Wojewodzina Anna po śmierci Gertrudy i po krótkiej chorobie zmarła 7 stycznia 1772 r. w Sokalu. Powszechnie twierdzono, że do głębi przejęła się tragedią synowej i że nawet mogła popełnić samobójstwo przez zażycie trucizny. Zaraz po jej śmierci rozeszła się pogłoska, że jej dusza pokutuje w czyśćcu i zjawia się w klasztorze benedyktynek w Przemyślu. Nowicjuszka, której ukazała się wojewodzina, Wiktoria Bleykowska (lat 21), była sierotą szlacheckiego pochodzenia. Osobiście znała wojewodzinę za życia, ponieważ była panną do towarzystwa jednej z bliskich jej krewnych. W jej celi zjawa miała nawet pozostawić znamię swojej ręki na deszczułce. Komorowscy okupieni zostali sowicie, co im bynajmniej córki nie zwróciło, ale pozwoliło otrzymać od austriackiego cesarza potwierdzenie tytułu hrabiowskiego.
Zapewne nie wszystko w tej historii poukładane jest jak należy, ponieważ minęły wieki, a tą tragedią żyła niemal cała Rzeczpospolita i fakty mieszały się z domysłami, które potęgowały ludzkie plotki. Wokół romansu urosła spora literatura, która prawdę mieszała z fikcyjną fabułą. Pomysł opracowania i popularyzacji słynnego mezaliansu Szczęsnego Potockiego i Gertrudy Komorowskiej narodził się podczas publikowania materiałów na regionalnej stronie Historia Regionu Tomaszów Lubelski - Bełz - Rawa Ruska, której twórcą jest Ryszard Gawryś. Zaprezentowany obraz (olej na tekturze o wymiarach 45x58,5 cm) Leona Wyczółkowskiego (1852-1936) z 1883 r., pt. "Gertruda Komorowska na saniach", ukazujący scenę przewożenia zwłok zamordowanej Gertrudy Komorowskiej, znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie. Grafika przedstawiająca portret Gertrudy Potockiej pochodzi ze zbiorów Biblioteki Narodowej. W artykule wykorzystano przede wszystkim opracowaną przez Jana Czerneckiego i wydaną w 1939 r. w Krakowie książkę "Mały Król na Rusi i jego stolica Krystynopol". Na zakończenie należy zasygnalizować ważną informację, która powinna przyczynić się do sprostowania wiadomości zawartych w niektórych współczesnych polskich tekstach. Zdarza się, że wieś Nowe Sioło, znajdująca się w rejonie żółkiewskim, kilka kilometrów na wschód od Kulikowa (obecnie Ukraina), w której próbowała ukryć się Gertruda, mylona jest ze wsią Nowe Sioło koło Cieszanowa, gdzie znajduje się ruina dworu, wybudowanego ok. 1800 r. przez rodzinę Rojowskich.
Zdzisław Pizun

bottom of page